Najlepiej się tu nie czuję, to fakt. Zażywam te leki i jakoś nie czuję ich działania, pewnie to oznacza, iż działają. Mężczyzna o mądrych oczach już się nie pojawił, a z Marią utrzymujemy całkiem dobry kontakt. Nie rozmawiamy na temat jej przeszłości, lecz opowiada o "Swoim Panie". Eh, nie lubię tego słuchać, a jednak. Jej starannie dobrane słowa zmuszają do zwrócenia na nią uwagi. Jest ciekawą osobą.
Przez te parę tygodni nie spotkałam się z żadnym wysoko postawionym demonem zła. Nie chcę się przyzwyczajać do tego otoczenia, lecz wszystko, co tutaj się znajduje wymusza tego ode mnie. I niestety, są chwile słabości, które dodatkowo wymierzają cios we mnie i poddaję się. Ale staram się szybko wstawać, ażeby nikt nie zauważył mojego upadku. Nieraz się to udaje, a nieraz nie. Jak w życiu.
W ciszy, którą zakłóca jedynie bicie zegara, rozlega się pukanie. Pomyłka - to nie pukanie - to wtargnięcie. Co za brak wychowania! To nie dzicz, mam ochotę powiedzieć, lecz słowa nie przedostają się przez gardło. Nie chcę być po złej stornie, ale wszystko mnie tam ciągnie.
-Witaj, księżniczko. - Jak ja go nienawidzę! Można powiedzieć, że nienawidzę go tak, jak kocham Boga. Czyli, jak można wywnioskować, jest to bardzo mocna więź, wręcz nierozwiązalna.
Nie odpowiadam od razu; w ogóle nie mam zamiaru odpowiadać. Kiwnęłam głową na przywitanie i koniec naszej pogawędki. To znaczy - dla mnie, bo dla niego to jeszcze nie koniec.
-Możesz się do mnie nie odzywać.- Przysiadł na krześle, obok stolika, na przeciwko mnie. Ja mimowolnie pokazałam mu swoje obrzydzenie jego obecnością w tym pokoju. Nie chcę powiedzieć "moim", bo byłoby naprawdę źle. Nie chcę mieć tu rutyny. Nie tu! Już wolę moje rodzinne miasteczko! Chcę moją rodzinę i szkołę... wszystko byłoby lepsze od siedzenia na przeciwko demona! - Ja mogę mówić przez wieczność.
Właśnie widzę. Jeżeli się rozgada, to co ja będę robić? Może zasnę, ale będę udawać, żeby sobie poszedł i więcej nie wracał. Głupi pomysł. Chociaż i tak wiem, iż on wróci. I to jeszcze nie raz, lecz może się tak zdarzyć, że wróci, a mnie tu nie będzie. Będę przy rodzicu, który mnie kocha. I wszystko wróci do normy. Piękne marzenia, prawda? - szkoda, że w obecnej sytuacji mało realne.
-Chciałbym cię tylko poinformować - znów zaczął. - że twój ojciec denerwuje się nieobecnością swojej córki. Och, nawet nie wiesz, jakie to żałosne, a zarazem wzruszające. - Wzdycha teatralnie. - Widzę, że dziś nie pogadamy, dobrze, jutro też jest dzień. I pojutrze, i popojutrze, i mamy całą wieczność. - Z dzikim uśmiechem oddala się od mojego łóżka i wreszcie wychodzi. Ach tak, więc chce, abym została tu przez wieczność? Twe niedoczekanie.
Chyba się zmieniam. Kilka chwil w Piekle, a ja już zachowuję się jak jeden z tych demonów. Tak, jeszcze niech zacznę się nienawidzić.
Tata. Tatuś. Ojczulek. Dobra, z ostatnim przesadziłam. Czeka na mój powrót. Hah, muszę się stąd wydostać! On nie ma żadnego prawa trzymać mnie tu jak niewolnicę! Próbuję przypomnieć sobie twarz taty. Choć widziałam go raptem parę tygodni temu, jego wizerunek jest zamazany. Chcę go pamiętać, dlatego złoszczę się na swoją pamięć, która uniemożliwia dojście do widzialnych wspomnień. Tylko on mi pozostał. Moja jedyna rodzina. Nawet gdy jeszcze żyła mama, cała rodzina nam poumierała. Przyjaciół nigdy nie miałam, oprócz Rocky. Ale czy ona się liczy? Jeśli wciąż przysłaniały mi jej obraz kłamstwa? Nie sądzę. Kogo w ogóle można nazwać przyjacielem? Każdy odchodzi, a zaufanie rozfruwa. Lecz, to co przeżyłam z Rocky zawsze będzie we mnie. Nawet, jeśli wspomnienia zablokują mi do niej dostęp, ja się tam dostanę.
-Witaj panienko. - Maria weszła niespodziewanie do pokoju. Wyraźnie była czymś zaniepokojona. - Pan panienki oczekuję. Bardzo ważna sprawa.
-Ale przed chwilą tu był.
Wiem, miałam nie mówić, ale to się tyczy tylko tych, którzy tu rządzą lub tych, których nie lubię. Maria to miła osoba, więc nie mam zamiaru przed nią się ukrywać.
-Panienko, należy się pospieszyć! Pan się niecierpliwi.
To wszystko jest jakieś zagmatwane. O co może chodzić, jeśli przed chwilą tu był?
-Proszę ubrać się w te ubrania - poganiała mnie. Wygładziła czerwoną koronkową bluzkę oraz czarną, do kolan spódnicę. Szybko wcisnęłam się w podane ciuchy, rozczesałam włosy, lecz nie śpieszyłam się. Co mnie obchodzi, jakie będą jego myśli na mój temat? Dla przedłużenia chwili, podeszłam raz jeszcze do toaletki i zaczęłam malować rzęsy, następnie usta i mozolnie psikałam się perfumami.
W kolejnej chwili byłam już na zewnątrz, popychana przez Marię do sali konferencyjnej w tym "hotelu". Czekała tam na mnie cała rodzina królewska. Wśród twarzy nieznanych, spojrzałam na kobietę stojącą obok "Pana". Kogoś mi przypominała. Musiałam ją gdzieś znać, zapamiętać. Skrawki wspomnień zalały mnie od środka.
Zdjęcie na biurku. Mama, tata, ja.
Zabawa przed domem. Osoba wychodząca z domu, mówi, żebym na siebie uważała.
To moja matka.
Jestem w łóżku, patrzę na sufit. Zamazany obraz; płaczę. Mama podchodzi, całuje w czoło. "Wszystko będzie dobrze", kiwam głową.
-Ty - mówię przepełniona złością i wzruszeniem. - Mama? - Załamanym głosem wypowiedziałam to jedno słowo.
Kobieta spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem, po czym jej wyraz twarzy był zacięty. Spojrzała na osobę stojącą obok i zmiażdżyła go wzrokiem.
-Co ona tu robi? - Cóż, chyba nie takiego przywitania się spodziewałam. Popatrzyła na mnie wilkiem, za chwilę odwróciła się z godnością i odeszła.
-Chciałbym cię tylko poinformować - znów zaczął. - że twój ojciec denerwuje się nieobecnością swojej córki. Och, nawet nie wiesz, jakie to żałosne, a zarazem wzruszające. - Wzdycha teatralnie. - Widzę, że dziś nie pogadamy, dobrze, jutro też jest dzień. I pojutrze, i popojutrze, i mamy całą wieczność. - Z dzikim uśmiechem oddala się od mojego łóżka i wreszcie wychodzi. Ach tak, więc chce, abym została tu przez wieczność? Twe niedoczekanie.
Chyba się zmieniam. Kilka chwil w Piekle, a ja już zachowuję się jak jeden z tych demonów. Tak, jeszcze niech zacznę się nienawidzić.
Tata. Tatuś. Ojczulek. Dobra, z ostatnim przesadziłam. Czeka na mój powrót. Hah, muszę się stąd wydostać! On nie ma żadnego prawa trzymać mnie tu jak niewolnicę! Próbuję przypomnieć sobie twarz taty. Choć widziałam go raptem parę tygodni temu, jego wizerunek jest zamazany. Chcę go pamiętać, dlatego złoszczę się na swoją pamięć, która uniemożliwia dojście do widzialnych wspomnień. Tylko on mi pozostał. Moja jedyna rodzina. Nawet gdy jeszcze żyła mama, cała rodzina nam poumierała. Przyjaciół nigdy nie miałam, oprócz Rocky. Ale czy ona się liczy? Jeśli wciąż przysłaniały mi jej obraz kłamstwa? Nie sądzę. Kogo w ogóle można nazwać przyjacielem? Każdy odchodzi, a zaufanie rozfruwa. Lecz, to co przeżyłam z Rocky zawsze będzie we mnie. Nawet, jeśli wspomnienia zablokują mi do niej dostęp, ja się tam dostanę.
-Witaj panienko. - Maria weszła niespodziewanie do pokoju. Wyraźnie była czymś zaniepokojona. - Pan panienki oczekuję. Bardzo ważna sprawa.
-Ale przed chwilą tu był.
Wiem, miałam nie mówić, ale to się tyczy tylko tych, którzy tu rządzą lub tych, których nie lubię. Maria to miła osoba, więc nie mam zamiaru przed nią się ukrywać.
-Panienko, należy się pospieszyć! Pan się niecierpliwi.
To wszystko jest jakieś zagmatwane. O co może chodzić, jeśli przed chwilą tu był?
-Proszę ubrać się w te ubrania - poganiała mnie. Wygładziła czerwoną koronkową bluzkę oraz czarną, do kolan spódnicę. Szybko wcisnęłam się w podane ciuchy, rozczesałam włosy, lecz nie śpieszyłam się. Co mnie obchodzi, jakie będą jego myśli na mój temat? Dla przedłużenia chwili, podeszłam raz jeszcze do toaletki i zaczęłam malować rzęsy, następnie usta i mozolnie psikałam się perfumami.
W kolejnej chwili byłam już na zewnątrz, popychana przez Marię do sali konferencyjnej w tym "hotelu". Czekała tam na mnie cała rodzina królewska. Wśród twarzy nieznanych, spojrzałam na kobietę stojącą obok "Pana". Kogoś mi przypominała. Musiałam ją gdzieś znać, zapamiętać. Skrawki wspomnień zalały mnie od środka.
Zdjęcie na biurku. Mama, tata, ja.
Zabawa przed domem. Osoba wychodząca z domu, mówi, żebym na siebie uważała.
To moja matka.
Jestem w łóżku, patrzę na sufit. Zamazany obraz; płaczę. Mama podchodzi, całuje w czoło. "Wszystko będzie dobrze", kiwam głową.
-Ty - mówię przepełniona złością i wzruszeniem. - Mama? - Załamanym głosem wypowiedziałam to jedno słowo.
Kobieta spojrzała na mnie pytającym spojrzeniem, po czym jej wyraz twarzy był zacięty. Spojrzała na osobę stojącą obok i zmiażdżyła go wzrokiem.
-Co ona tu robi? - Cóż, chyba nie takiego przywitania się spodziewałam. Popatrzyła na mnie wilkiem, za chwilę odwróciła się z godnością i odeszła.
Dziękuję Ci :)
OdpowiedzUsuńZaraz wejdę ;)
o jejuuu o.o
OdpowiedzUsuńświetne! :D
tylko mogłyby być dłuższe ;pp