Czy mogę nienawidzić siebie za to, że żyję? Chociaż jaki to ma sens w mojej obecnej sytuacji? Mój cholerny brat chce strącić z tronu Lucyfera. Lecz co będzie dalej? Będzie chciał obalić Boga?! Żadne z tych marzeń nie dojdzie do skutku. Każdy wie, iż na pewno wielu próbowało. I co? Czy komuś się to udało? Nie sądzę. Dlaczego akurat mojemu bratu mogłoby się to udać?
Przyzwyczajam się już do myślenia o nim, jak o bracie. Matki nie widziałam na wieczerzy, co było trochę dziwne. Nie wprowadził jej w swój szatański plan? Może nie spodobałby jej się. Albo chce jej zaimponować. Kto wie co dzieje się w głowie Luca...
Nie mogę. Po prostu nie mogę. Nie mogę przestać myśleć o Nicholasie. Nowo poznany chłopak jest dla mnie tajemnicą, którą najbardziej pragnę odkryć. Jest taki piękny i zmysłowy? Tu nie chodzi nawet o wygląd, chociaż to jak się uśmiecha. Ma dołeczek na prawym policzku. Gdy pociąga tę stronę wargi nie mogę się powstrzymać i zapatruję się w niego. Chcę go poznać. Chcę wiedzieć, co lubi robić. Ale chcę go poznać w normalnym świecie. Nie tu, gdzie dzieją się te straszne rzeczy. Nie tu, gdzie mój brat planuje zabójstwo dla tych wszystkich osób przy stole.
Wróć. Wszystkich osób przy stole... Niech to szlag! Nicholas. Nicholas. Nicholas! Dlaczego on tam był? Zawładnęła mną wściekłość. Nie ogarniam swoich uczuć. Przed chwilą do niego wzdychałam, a teraz nienawidzę go za pojawienie się przy tym durnym stole. Czyli mój brat zna Nicholasa...
Pukanie do drzwi. Tak, to na pewno Maria.
-Proszę - powiedziałam cienkim głosem. Coś się z nim stało? Maria lekko uchyliła drzwi i po chwili widziałam ją całą w moim pokoju.
-Przyniosłam panience śniadanie. - Wskazała na tacę na swoich rękach. Był na niej sok pomarańczowy, chleb, masło oraz jeszcze jakieś dodatki.
-Dziękuję. - Byłam głodna, a potem pomyślałam o stole i Nicholasie. - Postaw ją, proszę, na stoliku.
-Panienka musi coś zjeść. Chociaż kawałeczek chleba. Sama piekłam - pochwaliła się. A ja odpowiedziałam uśmiechem i wyciągniętą ręką w stronę tacy.
Muszę przyznać, że chleb Marii był naprawdę wyśmienity. Podziękowałam jej i odeszła. Znowu zostałam sama w pokoju z własnymi myślami. Chyba mogę stwierdzić, iż przytłaczały mnie. Padłam na łóżko i marzyłam o śnie, który ni cholerę nie nadchodził. Będzie tak do pory obiadu? Skrzywiłam się na samą myśl i przewróciłam na bok. Po chwili, która mogła trwać jakoś z godzinę, usłyszałam ponowne pukanie. Jest jedenasta, to na pewno nie Maria.
-Proszę - powiedziałam ostrożnie. Zza drzwi wyłoniła się postać... Nicholasa. Uśmiech sam wystąpił na mojej twarzy, przysięgam! Lecz chwilę później ogarnęłam się i namalowałam na twarzy powagę. - Co ty tu robisz?
-Oh, nie musisz się ukrywać - zaironizował i ściszył głos do szeptu: - Przecież wiem, że ci się podobam. - Chyba się zarumieniłam, ale naprawdę chciałam to ukryć. Zbliżył się do mnie tak blisko, że prawie dotykaliśmy się. Wtedy on gwałtownie odsunął się i wybuchnął śmiechem.
-Bardzo śmieszne, naprawdę. - Słysząc jego śmiech i widząc jego uśmiech i ten dołeczek... Sama powstrzymywałam napady śmiechu. Po paru sekundach czy minutach powróciliśmy do normy. Usiadł na skraju mojego łóżka.
-Wiem, kim jesteś - wyznał. Szkoda, że ja nie mogłam mu odpowiedzieć "I ja wiem, kim ty jesteś". Ale cóż, życie nie jest, nie było i nie będzie sprawiedliwe. - Ale ty za to nie wiesz, kim ja jestem. - Wyczytał w moich oczach.
-Możliwe.
-Więc może się przedstawię? - Spojrzał na mnie swoimi wielkimi oczami i przycisnął swoje ręce do swojej klatki piersiowej. Był zabawny. - Witaj. - Pomachał mi, choć byłam tylko kilkadziesiąt centymetrów od niego. - Nazywam się Nicholas. No dobra to wiesz. - Wywrócił oczami z uśmiechem, a ja przygryzłam wargę. - Hmm, co by ci tu jeszcze wyznać? - Przytknął palec do dolnej wargi. - A tak! Jestem upadłym aniołem. - Podał mi rękę. Nie wytrzymałam i parsknęłam nieelegancko śmiechem.
-Przepraszam. - Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Wiem, że jestem przezabawnie nieziemskim człowiekiem, ale żeby powalić anioła? Muszę to zapisać w swojej księdze osiągnięć! -Przeszukał się w poszukiwaniu zeszytu. - Ah, przepraszam. Dziś zapomniałem. Wpiszę to po powrocie. - Przymrużył słodko oczy. Miał pod oczami dołeczki.
Schyliłam głowę, by opanować śmiech. Włosy poleciały jak kurtyna przed moją twarz. Usiadłam po turecku i odgarnęłam je do tyłu, spinając w niski kok.
-Co cię tu sprowadza?
-Ty - odpowiedział zmysłowo, a ja wiedziałam, że się nabija. Słodki palant. Uśmiech zszedł z mojej twarzy. Odwróciłam głowę w przeciwną stronę, byle tylko na niego nie patrzeć. W swoim życiu zawiodłam się na paru osobach, którzy tak jak on, jednym skinieniem mogli zauważyć moje zainteresowanie nimi. Każdy z nich odszedł. Bye, bye. - Coś źle zrobiłem? Isabello...? - zapytał lekko zdziwiony i posmutniał, a tego nie chciałam.
-Nie. Wszystko w porządku. - Wysiliłam się na uśmiech, chociaż miałam ochotę rozpłakać się na samo wspomnienie o tych osobach...
-Coś ci chyba nie wierzę. - Przysunął się i szturchnął mnie ramieniem. Pokręciłam teraz głową ze szczerym uśmiechem.
-Naprawdę jest okey.
-Dobra. Teraz zobacz jak dobry może być upadły anioł. - Podszedł bliżej i bliżej. - Odpuszczę ci - szepnął mi do ucha, następnie wykrzywił wargi w uśmiechu. Byliśmy tak bardzo blisko siebie. Spojrzałam na jego wydatne usta i... i... i chyba miałam ochotę je pocałować. Odnalazłam jego wzrok, oglądał moją twarz. Jego niebieskie oczy skrzyły się od emocji, panujących w nim.
To niedorzeczne. Odwróciłam wzrok i głowę, odchrząknęłam. Poczuliśmy się nieswojo.
-Hmm, jak ci się podoba twoja rola w planie twojego brata? - Uniósł brwi. Spojrzałam mu prosto w oczy, a potem tego pożałowałam.
-Ja... Nie... Chcę... Brać... W... Nim... Udziału - wydukałam. Jego oczy były tak niesamowite... Zatracałam się w nich. Nie potrafiłam z własnej woli oderwać wzroku. - Mmm... a tobie?
-Wydaje się trochę... nierealny? - Odwrócił wzrok, lekko uśmiechając się pod nosem. - Sama zobacz. Wiesz, ile osób próbowało już tego dokonać?- Znów spojrzał w moją stronę. Jego oczy były daleko. - I nikomu, nikomu się to nie udało. Dlaczego twojemu bratu miałoby się udać?
-Dokładnie tak samo myślę. Dlaczego do niego dołączyłeś? - Zaczęłam normalnieć.
-Oh, to było lata temu. - Machnął ręką, wspominając. - Chcesz posłuchać? - Pokiwałam głową na "tak". - Wyobraź sobie, byłem człowiekiem. I zmarłem. O tym opowiem ci kolejnym razem. - Puścił do mnie oko. - W swoim ziemskim życiu nie byłem aniołkiem. Nie uznawałem zasad, i nawiasem mówiąc, tak jest do teraz. W tym wymiarze byłem zagubiony. Bo co się działo? Oczywiście najpierw był sąd. Bla bla bla. Mówią ci tam tylko twoje grzechy. - Wywrócił oczami, a ja słuchałam z uwagą. - I tutaj, w Piekle, wyciągnął do mnie pomocną dłoń Luca. Wtedy byliśmy młodzi, ja miałem dopiero dziewiętnaście lat, on jakieś sto? Może więcej. - Ściszył głos i przysłonił sobie ręką usta, tak żebym tylko ja słyszała. Jakby ktokolwiek mógłby nas podsłuchiwać. - Nie chcesz wiedzieć, ile lat mam teraz. - Otworzyłam usta. - Pytania potem - powiedział lekceważąco śmiesznym głosem. - I wiesz? Wtedy twój brat też był szalony. Jego pomysły zadziwiały mnie. I przecież nadal zadziwiają. Ma chłopak bujną wyobraźnię. Co noc była jakaś impreza. Spaliśmy prawie całe dnie, a w noce balowaliśmy. Tak było przez kilkaset lat. Byłem mu wdzięczny, że mnie uratował, ale miałem tego szczerze dość. Ciągłe balangi, picia, kobiety... Tych ostatnich miałem sporo. - Uniósł znacząco brwi. - Byliśmy i jesteśmy przyjaciółmi. Zwierza mi się, jednym słowem. Ale nigdy nie wspominał o tobie. - Pokazał rękoma na mnie. - Swojej siostrze. Dlatego zdziwiłem się, widząc cię wczoraj na wieczerzy. Musiałem cię sprawdzić. Musiałem go wypytać. I wiem już wszystko. Kim jesteś, kim byłaś, kim zamierzałaś być. Twoje życie z ziemi znam szczegółowo. Tylko się nie przeraź. - Rozszerzył oczy, by mnie nastraszyć. - Nie jestem psychopatą, chociaż... Moje życie stałoby się wtedy jeszcze ciekawsze? Hmm, zastanowię się nad tym. A teraz w skrócie: Luca pomógł mi się tu ogarnąć, zapoznać, ja towarzyszę mu od wieków, naprawdę. - Pokiwał głową, mówiąc ostatnie słowo. - Dlatego teraz musiałem znowu być przy jego kolejnym planie. Rozumiesz, przyjaźń na zawsze? Tak swoją drogą, to Rocky jest świetna. Wiesz, o kim mówię. Twoja najlepsza przyjaciółka z ziemi. Znam ją. Miała pojawić się wczoraj, lecz gdy dowiedziała się, że będziesz, odmówiła. Razem z tym swoim Theo. Ugh, potworny facet. Ale leciałaś na niego. - Roześmiał się, a ja zarumieniłam.
-Nie, nie leciałam. - Wybuchnęliśmy śmiechem, sami nie wiedząc, dlaczego.
Kolejną godzinę, może dwie spędziliśmy na miłych pogawędkach o wszystkim i o niczym. Wreszcie przyszedł czas pożegnania. Maria mogła zjawić się tu lada chwila, a ja raczej nie chciałam, by nakryła mnie i Nicholasa na rozmowie.
-Pamiętaj. Nikomu nie ufaj, Księżniczko. - Wyszczerzył zęby i już otwierał drzwi...
-Nicholas! - wykrzyknęłam, o mało nie spadając z łóżka. Szczęście, odzyskałam równowagę. Gdy się odwrócił musiałam być cała czerwona. Na dodatek bałam się, że ktoś mnie usłyszy.
-Tak, Księżniczko? - Nie wiem, dlaczego mnie tak nazywa. Wiem tylko, że mnie się to nie podoba.
-Nigdy więcej nie nazywaj mnie "Księżniczką".
-Dobrze, Księżniczko. - Zaśmiał się i wyszedł.
Ja znów zostałam sama w wielkim pokoju. Ze swoim odbiciem w lustrze.
Zobaczyłam w nim uśmiech. Mój uśmiech.
Następnie pomyślałam o tym, że to złudzenie. Łudzę się.
I uśmiech zrzedł.
A ja i tak mam cichą nadzieję, że jeszcze tu wróci.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Tutaj mam taką wiadomość do Szanownego Anonimka: Czy mógłbyś/mogłabyś napisać mi, co nie podoba Ci się w tym, co piszę? Byłoby mi łatwiej to naprawić i pisać lepiej.
Ta prośba tyczy się każdego z czytelników tego bloga. Proszę o rady i tym podobne. Co mogłabym zmienić, dodać, bądź odjąć.
Z góry bardzo Wam dziękuję c:
Nie mogę. Po prostu nie mogę. Nie mogę przestać myśleć o Nicholasie. Nowo poznany chłopak jest dla mnie tajemnicą, którą najbardziej pragnę odkryć. Jest taki piękny i zmysłowy? Tu nie chodzi nawet o wygląd, chociaż to jak się uśmiecha. Ma dołeczek na prawym policzku. Gdy pociąga tę stronę wargi nie mogę się powstrzymać i zapatruję się w niego. Chcę go poznać. Chcę wiedzieć, co lubi robić. Ale chcę go poznać w normalnym świecie. Nie tu, gdzie dzieją się te straszne rzeczy. Nie tu, gdzie mój brat planuje zabójstwo dla tych wszystkich osób przy stole.
Wróć. Wszystkich osób przy stole... Niech to szlag! Nicholas. Nicholas. Nicholas! Dlaczego on tam był? Zawładnęła mną wściekłość. Nie ogarniam swoich uczuć. Przed chwilą do niego wzdychałam, a teraz nienawidzę go za pojawienie się przy tym durnym stole. Czyli mój brat zna Nicholasa...
Pukanie do drzwi. Tak, to na pewno Maria.
-Proszę - powiedziałam cienkim głosem. Coś się z nim stało? Maria lekko uchyliła drzwi i po chwili widziałam ją całą w moim pokoju.
-Przyniosłam panience śniadanie. - Wskazała na tacę na swoich rękach. Był na niej sok pomarańczowy, chleb, masło oraz jeszcze jakieś dodatki.
-Dziękuję. - Byłam głodna, a potem pomyślałam o stole i Nicholasie. - Postaw ją, proszę, na stoliku.
-Panienka musi coś zjeść. Chociaż kawałeczek chleba. Sama piekłam - pochwaliła się. A ja odpowiedziałam uśmiechem i wyciągniętą ręką w stronę tacy.
Muszę przyznać, że chleb Marii był naprawdę wyśmienity. Podziękowałam jej i odeszła. Znowu zostałam sama w pokoju z własnymi myślami. Chyba mogę stwierdzić, iż przytłaczały mnie. Padłam na łóżko i marzyłam o śnie, który ni cholerę nie nadchodził. Będzie tak do pory obiadu? Skrzywiłam się na samą myśl i przewróciłam na bok. Po chwili, która mogła trwać jakoś z godzinę, usłyszałam ponowne pukanie. Jest jedenasta, to na pewno nie Maria.
-Proszę - powiedziałam ostrożnie. Zza drzwi wyłoniła się postać... Nicholasa. Uśmiech sam wystąpił na mojej twarzy, przysięgam! Lecz chwilę później ogarnęłam się i namalowałam na twarzy powagę. - Co ty tu robisz?
-Oh, nie musisz się ukrywać - zaironizował i ściszył głos do szeptu: - Przecież wiem, że ci się podobam. - Chyba się zarumieniłam, ale naprawdę chciałam to ukryć. Zbliżył się do mnie tak blisko, że prawie dotykaliśmy się. Wtedy on gwałtownie odsunął się i wybuchnął śmiechem.
-Bardzo śmieszne, naprawdę. - Słysząc jego śmiech i widząc jego uśmiech i ten dołeczek... Sama powstrzymywałam napady śmiechu. Po paru sekundach czy minutach powróciliśmy do normy. Usiadł na skraju mojego łóżka.
-Wiem, kim jesteś - wyznał. Szkoda, że ja nie mogłam mu odpowiedzieć "I ja wiem, kim ty jesteś". Ale cóż, życie nie jest, nie było i nie będzie sprawiedliwe. - Ale ty za to nie wiesz, kim ja jestem. - Wyczytał w moich oczach.
-Możliwe.
-Więc może się przedstawię? - Spojrzał na mnie swoimi wielkimi oczami i przycisnął swoje ręce do swojej klatki piersiowej. Był zabawny. - Witaj. - Pomachał mi, choć byłam tylko kilkadziesiąt centymetrów od niego. - Nazywam się Nicholas. No dobra to wiesz. - Wywrócił oczami z uśmiechem, a ja przygryzłam wargę. - Hmm, co by ci tu jeszcze wyznać? - Przytknął palec do dolnej wargi. - A tak! Jestem upadłym aniołem. - Podał mi rękę. Nie wytrzymałam i parsknęłam nieelegancko śmiechem.
-Przepraszam. - Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Wiem, że jestem przezabawnie nieziemskim człowiekiem, ale żeby powalić anioła? Muszę to zapisać w swojej księdze osiągnięć! -Przeszukał się w poszukiwaniu zeszytu. - Ah, przepraszam. Dziś zapomniałem. Wpiszę to po powrocie. - Przymrużył słodko oczy. Miał pod oczami dołeczki.
Schyliłam głowę, by opanować śmiech. Włosy poleciały jak kurtyna przed moją twarz. Usiadłam po turecku i odgarnęłam je do tyłu, spinając w niski kok.
-Co cię tu sprowadza?
-Ty - odpowiedział zmysłowo, a ja wiedziałam, że się nabija. Słodki palant. Uśmiech zszedł z mojej twarzy. Odwróciłam głowę w przeciwną stronę, byle tylko na niego nie patrzeć. W swoim życiu zawiodłam się na paru osobach, którzy tak jak on, jednym skinieniem mogli zauważyć moje zainteresowanie nimi. Każdy z nich odszedł. Bye, bye. - Coś źle zrobiłem? Isabello...? - zapytał lekko zdziwiony i posmutniał, a tego nie chciałam.
-Nie. Wszystko w porządku. - Wysiliłam się na uśmiech, chociaż miałam ochotę rozpłakać się na samo wspomnienie o tych osobach...
-Coś ci chyba nie wierzę. - Przysunął się i szturchnął mnie ramieniem. Pokręciłam teraz głową ze szczerym uśmiechem.
-Naprawdę jest okey.
-Dobra. Teraz zobacz jak dobry może być upadły anioł. - Podszedł bliżej i bliżej. - Odpuszczę ci - szepnął mi do ucha, następnie wykrzywił wargi w uśmiechu. Byliśmy tak bardzo blisko siebie. Spojrzałam na jego wydatne usta i... i... i chyba miałam ochotę je pocałować. Odnalazłam jego wzrok, oglądał moją twarz. Jego niebieskie oczy skrzyły się od emocji, panujących w nim.
To niedorzeczne. Odwróciłam wzrok i głowę, odchrząknęłam. Poczuliśmy się nieswojo.
-Hmm, jak ci się podoba twoja rola w planie twojego brata? - Uniósł brwi. Spojrzałam mu prosto w oczy, a potem tego pożałowałam.
-Ja... Nie... Chcę... Brać... W... Nim... Udziału - wydukałam. Jego oczy były tak niesamowite... Zatracałam się w nich. Nie potrafiłam z własnej woli oderwać wzroku. - Mmm... a tobie?
-Wydaje się trochę... nierealny? - Odwrócił wzrok, lekko uśmiechając się pod nosem. - Sama zobacz. Wiesz, ile osób próbowało już tego dokonać?- Znów spojrzał w moją stronę. Jego oczy były daleko. - I nikomu, nikomu się to nie udało. Dlaczego twojemu bratu miałoby się udać?
-Dokładnie tak samo myślę. Dlaczego do niego dołączyłeś? - Zaczęłam normalnieć.
-Oh, to było lata temu. - Machnął ręką, wspominając. - Chcesz posłuchać? - Pokiwałam głową na "tak". - Wyobraź sobie, byłem człowiekiem. I zmarłem. O tym opowiem ci kolejnym razem. - Puścił do mnie oko. - W swoim ziemskim życiu nie byłem aniołkiem. Nie uznawałem zasad, i nawiasem mówiąc, tak jest do teraz. W tym wymiarze byłem zagubiony. Bo co się działo? Oczywiście najpierw był sąd. Bla bla bla. Mówią ci tam tylko twoje grzechy. - Wywrócił oczami, a ja słuchałam z uwagą. - I tutaj, w Piekle, wyciągnął do mnie pomocną dłoń Luca. Wtedy byliśmy młodzi, ja miałem dopiero dziewiętnaście lat, on jakieś sto? Może więcej. - Ściszył głos i przysłonił sobie ręką usta, tak żebym tylko ja słyszała. Jakby ktokolwiek mógłby nas podsłuchiwać. - Nie chcesz wiedzieć, ile lat mam teraz. - Otworzyłam usta. - Pytania potem - powiedział lekceważąco śmiesznym głosem. - I wiesz? Wtedy twój brat też był szalony. Jego pomysły zadziwiały mnie. I przecież nadal zadziwiają. Ma chłopak bujną wyobraźnię. Co noc była jakaś impreza. Spaliśmy prawie całe dnie, a w noce balowaliśmy. Tak było przez kilkaset lat. Byłem mu wdzięczny, że mnie uratował, ale miałem tego szczerze dość. Ciągłe balangi, picia, kobiety... Tych ostatnich miałem sporo. - Uniósł znacząco brwi. - Byliśmy i jesteśmy przyjaciółmi. Zwierza mi się, jednym słowem. Ale nigdy nie wspominał o tobie. - Pokazał rękoma na mnie. - Swojej siostrze. Dlatego zdziwiłem się, widząc cię wczoraj na wieczerzy. Musiałem cię sprawdzić. Musiałem go wypytać. I wiem już wszystko. Kim jesteś, kim byłaś, kim zamierzałaś być. Twoje życie z ziemi znam szczegółowo. Tylko się nie przeraź. - Rozszerzył oczy, by mnie nastraszyć. - Nie jestem psychopatą, chociaż... Moje życie stałoby się wtedy jeszcze ciekawsze? Hmm, zastanowię się nad tym. A teraz w skrócie: Luca pomógł mi się tu ogarnąć, zapoznać, ja towarzyszę mu od wieków, naprawdę. - Pokiwał głową, mówiąc ostatnie słowo. - Dlatego teraz musiałem znowu być przy jego kolejnym planie. Rozumiesz, przyjaźń na zawsze? Tak swoją drogą, to Rocky jest świetna. Wiesz, o kim mówię. Twoja najlepsza przyjaciółka z ziemi. Znam ją. Miała pojawić się wczoraj, lecz gdy dowiedziała się, że będziesz, odmówiła. Razem z tym swoim Theo. Ugh, potworny facet. Ale leciałaś na niego. - Roześmiał się, a ja zarumieniłam.
-Nie, nie leciałam. - Wybuchnęliśmy śmiechem, sami nie wiedząc, dlaczego.
Kolejną godzinę, może dwie spędziliśmy na miłych pogawędkach o wszystkim i o niczym. Wreszcie przyszedł czas pożegnania. Maria mogła zjawić się tu lada chwila, a ja raczej nie chciałam, by nakryła mnie i Nicholasa na rozmowie.
-Pamiętaj. Nikomu nie ufaj, Księżniczko. - Wyszczerzył zęby i już otwierał drzwi...
-Nicholas! - wykrzyknęłam, o mało nie spadając z łóżka. Szczęście, odzyskałam równowagę. Gdy się odwrócił musiałam być cała czerwona. Na dodatek bałam się, że ktoś mnie usłyszy.
-Tak, Księżniczko? - Nie wiem, dlaczego mnie tak nazywa. Wiem tylko, że mnie się to nie podoba.
-Nigdy więcej nie nazywaj mnie "Księżniczką".
-Dobrze, Księżniczko. - Zaśmiał się i wyszedł.
Ja znów zostałam sama w wielkim pokoju. Ze swoim odbiciem w lustrze.
Zobaczyłam w nim uśmiech. Mój uśmiech.
Następnie pomyślałam o tym, że to złudzenie. Łudzę się.
I uśmiech zrzedł.
A ja i tak mam cichą nadzieję, że jeszcze tu wróci.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Tutaj mam taką wiadomość do Szanownego Anonimka: Czy mógłbyś/mogłabyś napisać mi, co nie podoba Ci się w tym, co piszę? Byłoby mi łatwiej to naprawić i pisać lepiej.
Ta prośba tyczy się każdego z czytelników tego bloga. Proszę o rady i tym podobne. Co mogłabym zmienić, dodać, bądź odjąć.
Z góry bardzo Wam dziękuję c:
Dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńJest świetny :D
Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały (mam nadzieję, że będą długie!) :3
Dziękuję Ci :)
UsuńHah, ja też mam taką nadzieję xd
Od jednego z "Szanownych Anonimków"(Myślałaś, że tylko jedna osoba nie lubi tego gówna?). Co mi się nie podoba w tym blogu?Odpowiedź-Wszystko.
OdpowiedzUsuńMożesz rozwinąć? XD
UsuńJesteś aż tak głupia?Wszystko to wszystko.
Usuń"XD"
Hmm, najpierw zastanówmy się, co z Twoją główką. Powinnaś wytłumaczyć i rozwinąć. "Wszystko" to uogólnienie. I brak Ci odwagi. Nawet z ukrycia nie potrafisz wyjść...
UsuńZ moją głową wszystko w porządku.Wszystko-tekst,wygląd, tytuł(tak najbardziej wkurwiające). Tobie brak odwagi, żeby pokazać swój krzywy ryj na avatarze oraz imię i nazwisko, Księżniczko?
UsuńPrzepraszam, ale Anonim właśnie napisać , ze mnie brak odwagi? Naprawdę?
UsuńJa pierdolę...Idź się uczyć polskiego, idiotko.Po tekstach widać, że wagarujesz.Anarchistka pali fajki w lesie, żeby ją dorośli nie zauważyli?
UsuńNie mam konta google - nie bd zakładać dla tak dennego bloga.
To dlaczego tu wchodzisz? I komentujesz? I jeszcze ze mną piszesz?
UsuńPróbuje cię przekonać, żebyś usuneła to gówno- rzadko tu wchodzę, dziś tak się zdarzyło-masz wiele antyfanów.
UsuńCo do poprzedniego komentu - nie chciałam obrazić punków nazywając tego emosa i księżniczkę anarchistą.
UsuńOjej, chyba Cię nie zadowolę. Nie mam zamiaru usuwać tego "gówna". Wiem, że nie piszę jak jakaś hollywoodzka autorka. Ale czy tacy autorzy też nie mają takich osób jak Ty?
UsuńEmosa i Księżniczkę? Hah xD Kogo nazywasz Emoską, a kogo Księżniczką, Szanowny Anonimku?
Ciebie tak nazywa, zjebana idiotko, jaki mózg, ja jebie....Szkoda, że nie usuniesz, bo powinnaś.
UsuńŻałosna parodia Szeptem i Zmierzchu...
UsuńSą dwie autorki tego bloga, Mądry Anonimku. No cóż, nie wszystko musi być bo Twojej myśli.
UsuńGdzie Ty tu widzisz Szeptem czy Zmierzch?
Polecasz Szeptem to powinnaś wiedziec-chyba tylko, że szpanujesz.Wiem, ze są dwie nie jestem ślepa..."Mądra Księżniczko".
UsuńNie rozumiesz pytania, Mądry Anonimku?
UsuńChodziło o to, gdzie w opowiadaniu zauważasz Szeptem oraz Zmierzch ponieważ w poprzednim komentarzu napisałaś, iż ten blog jest jego parodią.
Ja pierdolę...ahahah , co za idiotka- nawet nie odpowiadam na to pytanie...Wiesz, że ten rozdział ma najwiecej komentow?Negatywnych.Ha!
UsuńOdpowiedz.
UsuńTaki był Twój cel? Jeju, gratulacje! Wręczyć order?
Wow, ale mi pojechałaś! Napisz jeszcze, że jestem adoptowana!Nie ciesz się tak - emosy są "sad".
OdpowiedzUsuńNie znam Cię. I Ty nie znasz mnie. Co Ty masz z tą emoską? Skąd przyszło Ci do głowy, iż mogłabym być kimś takim?
UsuńNazwa, avatar, teksty- ide o zakład, że masz pseudodepresyjengo tumblra(jak każdy tró imoł)
UsuńHaha xD Jesteś śmieszna/-y.
Usuńprzestan!Emo są smutne!
UsuńNie jestem emosem. Rozczarowana/-y?
UsuńUUUUUUUUUU.Idź do kościółka zniszczyć Lucypera...
OdpowiedzUsuńTo że o tym piszę nie oznacza, iż wierzę w Boga. To opowiadanie nie opowiada o moim życiu czy przeżyciach. To tylko moja wyobraźnia.
UsuńHahah.Satanistka pisze o wspaniałomyślnym Bogu...No nieźle.
OdpowiedzUsuńNie pisałam także, że jestem satanistką.
UsuńO ja pierdole...Idź sie zabić jebany emosie.Nara-mam nadzieje, że jak następnym razem wpisze ten adres to nie wyświetli się to gówno.
OdpowiedzUsuńJeju, myślisz, że się załamę?
UsuńOj, no to się chyba znów rozczarujesz... Tak bardzo mi przykro.
Powinno ci być przykro za to, że się urodziłaś.Jak te jebane emosy mogą jeszcze istnieć?
UsuńPrzeliterować Ci to, iż nie jestem emosem? Bo chyba nie rozumiesz.
UsuńUmiesz literować?Ooooo i co potem?Pierwsze kroki?
UsuńPrzychodzisz za późno. To już jest dawno za mną.
UsuńO, serio?Widziałam wielu zjebanych ludzi, ale takich jak cb to chyba nigdy-ale poprawiłas mi chumor na nastepne 2 lata, emosie.
UsuńMoże zanim coś napiszesz sprawdzisz poprawność ortograficzną, bo coś Ci nie wychodzi.
UsuńNie będę sie wysilas dla takiego emosa.
UsuńIle razy trzeba Ci powtarzać, żebyś zrozumiała i zapamiętała?
UsuńOho, imoł się wkurza, zaraz zacznie płakać i ciąć się w kącie.
UsuńJuż wiem, kim jesteś xd
Usuńno proszę, powiedz.
UsuńJa jebe...Do łóżeczka już po dobranocce.Niby dlaczego miałabym się na ciebie wyzywać?
OdpowiedzUsuńNie wiem.To kolejna propozycja. Może masz problemy albo sama jesteś emoską?
UsuńNie.Zaczełaś kłótnie nie jestem z tych co sie poddaja a że byłam na blogu to napisałam co myśle.A co chcesz zrobic spotkanie emo-żyletki , chusteczki i smutna muzyczka z ajfonów?
UsuńZaczynamy od początku? Po pierwsze: nie jestem emosem. Nie masz podstaw, by tak twierdzić. Po drugie: nie miałaś już sobie iść?
UsuńNareszcie!Jezu-nigdy więcej- godzina wyjęta z życia przez takie gówno.Do nigdyniezobaczenia.
OdpowiedzUsuńNie obrażaj DZIECKO emosów,bo idę o zakład,że są mądrzejsi od Ciebie. Satanistów i wierzących też nie. Mają mocniejszą wiarę niż TY kiedykolwiek. Jak na moje oko to jesteś zazdrosna. Zazdrość dupę ciśnie-jak to się mówi. Może powinni Ci lewatywę zrobić?
UsuńSkoro jesteś taka CWANA i MĄDRA to załóż własnego "GÓWNIANEGO" bloga. Jestem pierwsza na liście HEJTERÓW. Księżniczka Marzeń nie jest emoską,satanistką czy czymś tam jeszcze co Tępe Dziecko Wymyśliłaś. Chcesz kogoś obrazić? To się wysil,bo jak na razie besztasz samą siebie.
Jak Ci COŚ nie pasuję to WYPIERDALAJ,nikt Cię tu nie trzyma.